środa, 13 lutego 2013

Lekki, zgrabny i powabny.

''Inspiracją dla tworzenia kosmetyków Lirene jest Twoja skóra, Twoje piękno i Twoja świadomość własnego piękna.''-tak brzmi hasło przewodnie firmy Lirene. Przyciąga, nie przeczę, ale czy na pewno dobre w kosmetykach Lirene jest nie tylko hasło?
Caroline żądna wiedzy i przygód postanowiła przetestować cudeńko jakim jest fluid rozświetlający (toffee).

Z ręką na sercu mogę zdradzić, że jest to jeden z najlepszych kosmetyków w przystępnej cenie jakich w ostatnim czasie używałam. Po pierwsze primo- LEKKI. Jak pióreczko! Po drugie-TANI. No umówmy się, 20 zł za fluid?! Po trzecie- KONSYSTENCJA. Warta Oskara! 
Pięknie się wchłania, zatem jesteście piękne, naturalnie, a nie jak kukiełki z teatrzyków dla milusińskich. 
Minusem, minusikiem, minuminuminusikiem jest to, że bardzo średnio kryje, a nawet rzec można, że nie kryje. Ale być może dlatego, że użyłam 'fluidu rozświetlającego', a nie 'matującego', który jak najbardziej jest dostępny. 
Z całego serca polecam <3
A Wam drogie Panie życzę abyście odnalazły własne piękno i były świadome własnego piękna.
                                                                                                                               Wasza Walentynka :*

2 komentarze:

  1. Dodam tylko, że ja mam kolor naturalny i faktycznie podkład jest idealny do wyrównywania kolorytu, a nie do krycia ;-)

    OdpowiedzUsuń