środa, 9 października 2013

Made in China?

Dobry, jesienny wieczór! :*
Uwaga, uwaga! Notka rozpocznie się jak na typowym blogu o zwierzeniach, ale bądźcie wytrwałe, bo warto! :)
Siedząc przy świeczce i popijając gorącą, zieloną herbatę doszłam do wniosku, że bardzo, ale to bardzo chciałabym się podzielić z Wami jakimś moim osobistym WIELKIM odkryciem. Zwracam uwagę na słowo 'wielkim'- bo to naprawdę miało być coś!
Przeglądając kosmetyki- te do codziennego makijażu, te które używam od 'wielkiego święta' i te do pielęgnacji, wpadło mi w ręce coś, co faktycznie odmieniło moje życie. Mowa tu o korektorze w płynie firmy Lemax colour.
Kupiłam go w chińskim sklepie (a wiele takich, zarówno w Rzeszowie, jak i w innych większych, czy mniejszych miastach) i nie powiem, że przypadkiem. Fakt, firmy nie znałam, ale od czego ma się siostrę? Oldżi jak zwykle niezawodna- to ona kazała (tak, to dobre słowo) mi nabyć ową 'perełkę'.

Na pierwszy rzut kwestia najważniejsza, jeśli chodzi o mnie- STUDENTKĘ. Koszt: 5zł (!!!!).
Liczę na to, że właśnie teraz od Trójmiasta aż po Zakopane przeszła meksykańska fala, motywowana radością, of course :D Poszperałam dla Was w necie i odkryłam, że Lemax colour, to nie, ot taka jakaś chińska firma, ale marka, która istnieje zarówno na rynku polskim jak i zagranicznym od 1995 roku. A oto i potwierdzenie moich słów: http://www.lemaxkosmetyki.pl/ .
  
Producent zapewnia, że to korektor o długotrwałym działaniu, nawet do 36h. Cóż, może bez przesady, ale utrzymuje się naprawdę długo! Ponadto ma doskonałe krycie, idealnie rozświetla zmęczoną okolicę oczu, ma idealną konsystencję (lekko lejącą, ale dzięki temu jest bardzo wydajny i super extra jeśli chodzi o aplikację). Istny cud rzec by można! Nie zatyka porów, nie podkreśla suchych skórek, świetnie się stapia z podkładem. Dodam, że używam go już od dobrych 3 miesięcy i nigdy nie 'spłatał mi figla'. Osobiście mam kolor nr 4 (Oldżi- 5) i jestem zadowolona.

Pewnie Was zaskoczę- dziś wad nie będzie. Przykro mi, ale nie umiem mu zarzucić kompletnie nic. Pamiętajcie, że to moja subiektywna ocena, ale jeśli nie spróbujecie, to się nie przekonacie, prawda? :-) Tylko nie wykupcie mi wszystkich!! 

P.S: Dobranoc! Prześlijcie mi trochę mocy, bo jutro od godziny 8 (w nocy?) będę pilnie słuchać o produkcji wędlin, kaszanek, kiełbas...

A Olga wyszukała to w :

2 komentarze: